Kilka słów o Kaszubach i ich mowie: I. Rys etnograficzno-historyczny

Tagi: , ,

Ze wstępu do słownika języka pomorskiego czyli kaszubskiego
Stefan Ramułt, Kraków 1893

Kilka słów o Kaszubach i ich mowie

I. Rys etnograficzno-historyczny.

Jakie ludy mieszkały w dobie przeddziejowej na południowym brzegu morza Bałtyckiego, między dolną Wisłą a dolną Labą dotychczas stanowczo nie rozstrzygnięto i watpić się godzi, czy na pytanie to przy ograniczonym, a przynajmniej nader szczupłym dotychczas zasobie środków dowodowych znajdzie się kiedykolwiek odpowiedź zadowalająca.

Świat naukowy słowiański walczył dotąd ze zmiennem szczęściem pod hasłem i w obronie twierdzenia, że kraina, o której mowa, była od niepamiętnych czasów słowiańską. W twierdzę tych poglądów bije jednak wiedza niemiecka tak potężnymi taranami, iż – jeżeli utrzymanie się na dotychczasowem stanowisku jest wogóle możliwem – natenczas nauka słowiańska winna sięgnąć po nowe środki obrony, w każdym zaś razie stare i zawodne odczyścić i udoskonalić.

Ostatnie słowo w tym przedmiocie wypowiedział po stronie niemieckiej Müllenhof (1), wedle którego Germania Tacytowska sięgała istotnie, nie tylko politycznie, o co mniejsza, ale i etnograficznie, o co głównie chodzi, po Wisłę i Podgórze karpackie. Dopiero poza tą linią graniczną siedzieli na północnym wschodzie Słowianie, kraje zaś pomiedzy Wisłą a Łabą tudzież Czechy i Morawę zajęli podczas wędrówek ludów germańskich, gdy te ostatnie opuściły swe „pierwotne” siedziby, szukając szczęscia na zachodzie i południu Europy.

Na wywody uczonego niemieckiego świat słowiański odpowiada, jak dotychczas, milczeniem. Najwięcej w tym turnieju interesowani Polacy i Czesi ograniczyli się do nielicznych sprawozdań i jeszcze mniej licznych sprostowań, ale nie zdobyli się ani na przyznanie słusznosci wnioskom Müllenhofa ani na obalenie jego twierdzeń. Czekajmy jednak cierpliwie. Odpowiedź spóźniona będzie może dosadniejszą i skuteczniejszną, niż dorywcza, pozbawiona siły nowej argumentacyi, którą ciągle niesie nauka.

Tak oto niepewną jest wiedza nasza o stosunkach etnograficznych w Zachodniej Słowiańszczyźnie aż do piątego wieku po Chrystusie. Że od tego czasu siedzą tam już Słowianie, to nie ulega żadnej wątpliwości, są bowiem na to dowody materyalne, nie zaś hipotezy. Temu i Niemcy nie przeczą.

Od tej też więc chwili można juz mówić o tym kraju, jako o Słowiańszczyźnie zachodniej. W dobie, gdy z mroku niepewności wyłania się ona na widownię dziejową, zamieszkałe są jej ziemie mimo gęstych puszcz, lasów, bagien i nieużytków przez tak liczne rzesze slowiańskie, iż wierzyć się nie chce, aby to były świeże, co dopiero stworzone sadyby. Im dalej na zachód, tem ludy są liczniejsze, grody i osady gęstsze, organizacya społeczna doskonalsza. Życie osiadłe kwitnie tam w całej pełni, a owiewa je we wszystkich jego objawach jakaś stara, wysoko w rozwoju posunięta cywilizacya, nie będąca zapewne owocem paru stuleci… Wystarczy wspomnieć o kulcie, przywiązanym wyłącznie do pewnych miejscowości, o rozmaitych  s t a r y c h   g r o d a c h  i t. p., co swiadczyć się zdaje o długiem zasiedzeniu się mieszkanców.

Pośród ludów zachodnio-słowiańskich, noszących rozliczne nazwy i imioniska, wyróżniaja, się następujące cztery grupy etniczne:

1. Czesko-słowacka, którą możnaby także nazwać morawską ze względu, że Morawa stanowi środek między Czechami a krainą Słowaków, zamieszkałą zaś jest nie tylko przez Czechów, ale i przez lud słowacki. Miałoby to i uzasadnienie swoje historyczne. Grupę tę nazywa się powszechnie tylko czeską co i rzeczy nie odpowiada dokładnie i pewną ujmę czyni gałęzi słowackiej. Do skupienia tego należały przed wiekami wszystkie ludy słowiańskie, osiadłe w Czechach, na Morawie i Słowacczyźnie aż po Dunaj, może i poza tę rzekę.

2. Grupa polska, obejmująca Polan, Kujawiaków, Mazurów, Chrobatów, Ślązaków i inne drobniejsze ludy od Karpat i gór czeskich na południu po Drwęcę, Noteć i dolną Wartę na północy. Od ludów serbskich dzieliła szczep polski rzeka Bober i część Odry aż do ujścia Warty, na wschodzie zaś gubiły się granice Polski w puszczach prusko-litewskich i posadach ruskich.

3. Grupa serbska, w skład której wchodziły ludy, zamieszkujące nie tylko dzisiejszą görną i dolną Łużycę, ale także ziemie od gór Kruszcowych na południu mniej więcej po rzekę Hawolę na północy. Zachodnią granicę stanowiła rzeka Sala, dalej zaś Łaba.

4. Grupa pomorska wreszcie obejmowała wszystkie ludy, na północ od Polaków i Serbów osiadłe, a więc na całem Pobałtyczu od dolnej Wisły po dolną Łabę, tudzież ludy słowiańskie za Łabą.

0 ile co do dwóch pierwszych grup niema prawie żadnej różnicy w zapatrywaniach, o tyle znów klasyfikacya ludów nadbałtyckich i nadłabskich nie jest dotychczas ustaloną. Większość historyków, wychodząc zwykle z punktu widzenia politycznego, podciąga pod jeden mianownik wszystkie ludy słowiańskie, na zachód od właściwej Polski osiadłe, i zalicza je w większej lub mniejszej mierze do ludów polskich, „lechickich”. Utarła się też dla nich nazwa wspólna „Słowiańszczyzny zaodrzańskiej”. Co do Pomorzan w sciślejszem znaczeniu, zamieszkujących kraj, między dolna, Wisła. a dolną Odrą położony, mówi się i pisze zwykle, że był to szczep polski, nie różniący się zgoła niczem od właściwych Polaków…

Zapatrywania te są całkiem mylne i stoją w zupełnej sprzeczności z wynikami badań archeologicznych, etnograficznych i lingwistycznych. W pierwszym rzędzie należałoby ściślej określić znaczenie wyrazu „lechicki”. Boć przedewszystkiem nasuwa się pytanie, co ten wyraz oznacza, a następnie, jaka suma właściwości etnicznych i językowych jest potrzebną do uzyskania miana „lechickości” ?

Owóż co się tyczy samej nazwy „Lechita”, to ukutą ona została przez kronikarzy łacińsko-polskich od pierwotnika Lech, Lech, Lach, a „lechicki” zamiast „leski” jest równoznacznikiem wyrazu „polski”. Przyjmując go w tem znaczeniu, rozszerzamy jeśli już nie terytoryum etnograficzne polskie, to w każdym razie nazwę Polaków czy Lechitów na wszystkie ludy zachodnio-słowiańskie, których siedziby sięgały niegdyś aż do Holsztynu, Wezery i lasu Turyngskiego! Tymczasem ludy te ani postugiwały się rzeczonemi nazwami, ani obecnie ich używają, zaczem oktrojowanie im nazwy ludów „zachodnio-lechickich” nie ma żadnego uzasadnienia faktycznego.

Więc może wyraz „lechicki” pełni jedynie funkcyę terminu naukowego? W takim razie objęcie tą nazwa ludów niepolskich winno być umotywowane przynajmniej bliskiem ich pokrewieństwem, etnicznem i językowem, z właściwymi Polakami czyli „Lechitami wschodnimi”. Tego jednak dotychczas nie uczyniono i uczynić byłoby chyba trudno, jeżeli Pomorzan wschodnich zalicza się do Polaków, ludy zaś połabskie, mową najbliższe Pomorzanom, łączy się z Serbami łużyckimi…

Decydujący głos w tej sprawie może mieć jedynie językoznawstwo porównawcze. Brak dokładnej znajomości jezyków zacbodnio-słowiańskich, zwłaszcza gwar pomorskich, nie pozwolił nauce tej dotąd wypowiedzieć zdania stanowczego, wątpliwości jej jednak odnoszą się wyłącznie do gwar połabsko-pomorskich, bo co dotyczy jezyków łużycko-serbskich, to już dawno uznane one zostały za odrębne gałęzi mowy słowiańskiej.

Bliższemu rozbiorowi tego pytania ze stanowiska lingwistycznego poświęcam jeden z następnych rozdziałów, tu tylko wyrażam zapatrywanie, że przy zupełnym braku podstaw do nazywania ludów pomorskich i nadłabskich Lechitami, bo tak się one nie nazywały nigdy, a wobec poważnych wątpliwości lingwistycznych i etnograficznych, sprzeciwiających się takiemu rozszerzaniu pojęcia »lechickości«, z drugiej strony, należałoby zarzucić dotychczasową klasyfikacye, ludów zachodnio-słowiańskich na dwie, choćby nawet i trzy gałęzi, jako dzisiejszym wymogom naukowym nie odpowiadające, a przyjąć podział na cztery skupienia etniczne, tak jak je wpierw naszkicowałem, mianowicie grupy: 1.  czesko-słowacką ( morawską ), 2.  polską, 3.  serbską, 4.  pomorską ( pomorsko-połabską ).

Różniczkowanie bowiem w dziedzinie faktów, niedostatecznie jeszcze zbadanych, postawi nas w każdyrn razie w bliższem sąsiedztwie prawdy, aniżeli pospieszne uogólniania.

Pomijając chwilowe zdobycze i przemijające panowania, wspomniane grupy ludów zachodnio-słowiańskich żyły każda dla siebie życiem odrębnem, chociaż nie zawsze jednolitem. Czesi z Morawcami utworzyli państwo czeskie, w którem jednak skutkiem zaboru węgierskiego Słowacy nie znaleźli już miejsca. Ludy polskie, nie stykając się bezpośrednio z potęgą niemiecką, związały się w silne państwo polskie. Serbskie, w pierwszym rzędzie narażone na nawałę germańską, nie zdołały utworzyć samodzielnego, narodowego związku politycznego i wkrótce uległy przemocy niemieckiej. Pomorskie wreszcie łączyły się w mniejsze lub większe państwa i państewka, z pomiędzy których samodzielność narodową zdołały te utrzymać najdłużej, które były najdalej na wschód wysunięte.

W grupie pomorskiej wyróżnić można dwa następujące skupienia ludów. W najbliższem sasiedztwie Polski siedzieli za Notecią i Warta od dolnej Wisły do Odry Słowieńcy, zwani przez Niemców Wendami, Kaszubi i t. d. Kraj ich nazywano Pomorzem wschodniem, później tylnem ( Hinter-Pommern ). Dalej nad Odrą, mniej więcej po granicę dzisiejszej Meklemburgii, zajmowali niezbyt wielki obszar ziemi Lutycy, dzielący się na Czrezpenian, Ratarów, Wkranów Rojan czy Ranów ( Rugijczyków ) i t. d. Szczep to był potężny i odznaczający się wysoko rozwiniętą kulturą, a kraj ich, zwany Pomorzem zachodniem lub przedniem, stanowił centrum życia politycznego i religijnego na całem Pomorzu. Wszystkie, wymienione dotąd ludy znane były sąsiadom pod ogólna nazwą  P o m o r z a n .

Na zachód od tych Pomorzan w ścislejszem znaczeniu, w dzisiejszych ksieęstwach meklemburskich, w Holsztynie i Hanowerze za Łabą, mieli swoje siedziby  B o d r y c y  ( Obotryci ), do których należeli Wagrowie i Warnowie w Holsztynie, Rarogi w Meklemburgii, Smoleńcy i Drzewianie w Hanowerze. Jest prawdopodobnem, że już w zaraniu dziejowem Słowiańszczyzny pomorskiej szczep bodrycki wyróżniał się, choć nieznacznie, od reszty Pomorzan.

Organizacyi ściślejszej między ludami pomorskimi nie było nigdy. Łączyło je tylko pokrewieństwo rodowe i językowe, tudzież wiara w tych samych bogów, w obronie których stawali razem do bohaterskich walk z wspólnym wrogiem, chrześciaństwem niemieckiem. Z równą zaciętością walczyli Pomorzanie przeciwko supremacyi polskiej, której ostateeznie nigdy im stale narzucić nie było można. Smutne dzieje tych śmiertelnych zapasów znane są powszechnie… Przewaga nieprzyjaciela z jednej, brak zmysłu politycznego z drugiej strony, nie pozwoliły ludom pomorskim utrzymać niezależnego bytu politycznego, za czem poszła utrata mowy ojczystej i innych znamion narodowych.

Dziwnym zbiegiem okoliczności zachowała się narodowość słowiańska najdłużej na dwu, najwięcej od siebie oddalonych punktach Pomorza: u Drzewian za Łabą, tudzież u Słowieńców i Kaszubów nad ujściem Wisły. W nielicznym zasobie dochowane szczątki mowy połabskiej wskazują dowodnie, że w czasach, kiedy na całem Pomorzu od Wisły po Łabę mieszkały tylko ludy słowiańskie, musiano mówić jednym chyba z nieznacznemi odmianami językiem, jeżeli po tylu wiekach, po tylu przejściach dziejowych, przy zupełym braku jakiegokolwiek łącznika moralnego i przy kilkudziesięciomilowem oddaleniu, resztki Pomorzan załabskich dochowały w swej mowie cały jeszcze szereg właściwości, świadczących o ich najbliższem pokrewieństwie z Pomorzanami nadwiślańskimi. Mowa Połabian wyginęła atoli do szczętu jeszcze w zeszłem stuleciu, tak iż jedyną pozostałością potężnego ongi szczepu pomorskiego są dzisiaj tylko  K a s z u b i   i   S ł o w i e ń c y , którzy też są wyłącznymi dziedzicami nazwy  P o m o r z a n .


(1) Deutsche Alterthumskunde.